Polskie lotniska rozwinęły się dzięki migracji - Raport PE
W Europie jest około 250 lotnisk obsługujących mniej niż 5 mln pasażerów
rocznie, jedna trzecia z nich nie odprawia nawet 200 tys. Wśród nich
większość polskich lotnisk - jednak według Parlamentu Europejskiego
pełnią one funkcję w świetle migracji Polaków.
Parlament Europejski opublikował raport, z którego wynika, że choć
większość z małych lotnisk notuje straty, to część z nich ma ważne
role. Dokument wylicza pięć takich
kluczowych funkcji: jedną z nich jest umożliwienie migracji, a potem
odwiedzin pomiędzy krajem pochodzenia a docelowym. Jako przykład
lotnisk, które pełnią taką rolę, urzędnicy wymieniają polskie regionalne
porty lotnicze.
Dlatego, jak przekonują urzędnicy PE, nie można wszystkich małych lotnisk traktować tak samo.
Jak wynika z danych ACI Europe, organizacji zrzeszającej większość
europejskich lotnisk, w kategorii lotnisk odprawiających rocznie mniej
niż 5 mln pasażerów jest mniej więcej po równo portów lotniczych o ruchu
1-5 mln pasażerów rocznie, 500 tys.-1 mln rocznie i poniżej 500 tys. To
przekłada się na różnice w ruchu. Choć najmniejsze lotniska stanowią
32,1 proc. wszystkich obsługujących mniej niż 5 mln osób rocznie, to ich
udział w ruchu wynosi jedynie 2,1 proc.
Raport wylicza podstawowe problemy, z którymi mierzą się małe lotniska.
Pierwszym
jest bliskość innych portów lotniczych - może to dotyczyć zarówno
dużych portów, które przyciągają cały ruch z danego regionu, jak i
innych małych lotnisk. Im więcej małych lotnisk w regionie, tym większa
między nimi konkurencja o ograniczony ruch, a w efekcie tym trudniej im
uzyskać rentowność.
Małe lotniska szczególnie
ucierpiały także po kryzysie ekonomicznym. W 2009 r. skorzystało z nich o
21 mln pasażerów mniej niż w 2008 r. W Finlandii i Irlandii, gdzie
dominują małe lotniska, ruch w 2013 r. był nadal mniejszy niż w 2004 r. Z
kolei najmniejsze straty zanotowały kraje, gdzie jest mniej małych
lotnisk: Niemcy, Wielka Brytania i Włochy.
Dużym wyzwaniem dla tych portów jest też sezonowość ruchu
lotniczego. Niektóre lotniska (np. Burgas, Rodos czy Split) obsługują
pasażerów niemal wyłącznie w sezonie letnim. Z kolei we francuskim
Chambery tendencja jest odwrotna - loty są wykonywane jedynie od grudnia
do kwietnia.
Choć to najmniejsze lotniska mają najbardziej poważne problemy, raport analizuje wyzwania dla każdej z grup.
Najmniej
problemów mają lotniska obsługujące od 3 do 5 mln pasażerów,
najczęściej położone w pobliżu dużych miast lub ośrodków turystycznych.
W
grupie lotnisk o ruchu od 1 do 3 mln osób rocznie urzędnicy wyróżnili
dwa wyjątkowo negatywne przykłady: lotniska w Cardiff i Prestwick.
Obydwa z nich były prywatne, po czym przejęły je lokalne władze. Zmagają
się z silną konkurencją odpowiednio Bristolu i Glasgow, co utrudnia
uzyskanie rentowności. Na samo przejęcie lotnisk od prywatnych
właścicieli władze w Walii wydały 52 mln funtów. Szkocki rząd odkupił
Prestwick za symbolicznego funta, ale za to musi zainwestować w to
lotnisko 40 mln funtów.
Wśród mniejszych
lotnisk jako przykłady portów z problemami wymienione zostały Lubeka i
Dijon. Pierwsze z tych lotnisk zbankrutowało w 2014 r., z kolei Dijon
nie ma żadnego ruchu, a francuski odpowiednik Trybunału Konstytucyjnego
zakazał tam dotowania linii z uwagi na mały potencjał.
Pozytywnym
przykładem jest za to lotnisko w Shannon. Irlandzki port lotniczy, nie
mający w pobliżu konkurenta, pozyskuje pasażerów z okolicy i oferuje
bogatą siatkę lotów. Aż 25 proc. tras to rejsy do Stanów Zjednoczonych -
w ten sposób Shannon wykorzystuje swoją pozycję jako najbardziej
wysuniętego w stronę Ameryki lotniska w Europie.
Sukces
osiągnęło też lotnisko w Southend w okolicy Londynu. Raport wskazuje na
dwa kluczowe czynniki - budowę szybkiego połączenia kolejowego z
centrum Londynu oraz przyciągnięcie bazy easyJeta, które pozwoliły
wykorzystać ograniczoną przepustowość pozostałych londyńskich lotnisk.
To właśnie dojazd oraz linie niskokosztowe są najważniejsze dla sukcesu
małych portów lotniczych w Europie - uważają urzędnicy.
Raport zwraca uwagę, że niezależnie od wyników finansowych lotniska
spełniają czasem ważną rolę, która uzasadnia utrzymywanie nierentownej
spółki.
Najważniejszą rolą są tzw. usługi PSO,
czyli loty opłacone przez władze zgodnie z prawem europejskim. Tego
typu rejsy są często jedynym połączeniem odległych miast lub wysp z
większymi ośrodkami i dlatego są niezbędne, choć z gruntu nierentowne.
Wiele tras PSO funkcjonuje w Skandynawii i Grecji, ale najwięcej - aż 42
- we Francji.
Drugą ważną rolą jest
połączenie małych lotnisk z hubami. Raport podaje przykład szkockiego
Inverness - samorząd wspiera tam loty Flybe do Amsterdamu, które nie są
rentowne (wypełnienie cztery lata po ich uruchomieniu nie przekracza 70
proc.), choć bardzo istotne dla podróżnych. Kolejne funkcje to
umożliwienie dojazdu niewielkiej, ale ważnej dla lokalnej gospodarki
grupie pasażerów biznesowych lub turystów.
Ostatnia
z kluczowych funkcji to przewóz migrantów. Poza polskimi lotniskami
dzięki ruchowi tego typu rozwinął się również m.in. port w Saint-Etienne
we Francji, skąd funkcjonują loty m.in. do Fezu i Stambułu.
fot. Dominik Sipinski, Jacek Chlebowski
Komentarze
Prześlij komentarz