Polak i jego wynalazek mogą zrewolucjonizować lotniska na całym świecie
Wynalazek Polaka ma szansę zrewolucjonizować lotniska na całym
świecie. Zaprojektowany przez Sławomira Malickiego system przysłuży się
do obniżenia zużycia paliwa, zmniejszenia liczby wypadków na lotniskach i
zwiększy punktualność samolotów.
ATS, czyli Airplane Transporting Systems, to nowy sposób zarządzania ruchem samolotów na płycie lotniska. Po wylądowaniu każdy samolot
musi pokonać jeszcze drogę z pasa startowego do rękawa, co na
największych lotniskach świata może być trasą długości kilku kilometrów.
To samo przed wystartowaniem. W tym czasie samolot, pracując na
włączonych silnikach, spala kilka ton paliwa lotniczego. Mnożąc ją przez
liczbę startów i lądowań na każdym lotnisku, okaże się, że w skali roku
to gigantyczne ilości paliwa i ogromne pieniądze dla linii lotniczych.
Sławomir Malicki postanowił ten proces zautomatyzować. W systemie ATS to nie pilot prowadzi samolot po drogach kołowania, ale elektryczna platforma z napędem umieszczonym pod nawierzchnią. Samolot po wylądowaniu wjeżdżałby kołami przedniego podwozia na taką platformę i - z wyłączonymi silnikami - byłby automatycznie holowany do odpowiedniego rękawa w terminalu.
Korzyści? Sławomir Malicki wymienia - zmniejszone zużycie paliwa, niższą emisję CO2, możliwość redukcji liczby personelu naziemnego, wzrost przepustowości lotnisk, zmniejszone ryzyko wypadku na ziemi.
- Wypadki kołujących samolotów są prawdziwą zmorą FAA (Federalna Administracja Lotnictwa w USA - przyp. red.). Praktycznie codziennie, gdzieś na świecie, dochodzi do takiej kolizji.
Najczęściej nie kończą się one tragicznie ale są bardzo kosztowne i
uciążliwe zarówno dla lotniska, linii lotniczej jak i pasażerów -
tłumaczy Malicki.
Oklahoma uwierzyła Malickiemu
Polski konstruktor podkreśla, że jego pomysł nie jest wyłącznie wizją
na papierze. W ubiegłym roku ATS podpisała umowę z Uniwersytetem
Stanowym w Oklahomie, gdzie powstanie prototyp. - W listopadzie 2018 roku ruszy pierwszy odcinek systemu ATS na lotnisku w Oklahoma City - mówi Malicki. Dodaje, że projekt ma wsparcie FAA, organizacji lotniczej AAAE i
władz stanu Oklahoma. - Stan Oklahoma to centrum przemysłu lotniczego
Stanów Zjednoczonych zatrudniające 120.000 specjalistów bezpośrednio
związanych z przemysłem lotniczym - podkreśla.
autor: Marcin Walków
Pomysl dobry tylko zupelnie nierealnyPomyslcie.Oszczednosci tak ale dla kogo?Oczywiscie dla przewoznikow wiec kto pokryje te koszty? Niebotyczne koszty adaptacji tysiecy lotnisk w swiecie.Przeszkolenie zalog. Przerwy w ruchu.Porty lotnicze tego nie udzwigna i to wbrew wlasnym interesom bo to one handluja paliwem.
OdpowiedzUsuńW Polsce rozwój nie istnieje. Można co najwyżej wspominać wojny.
OdpowiedzUsuń