Sen o wojskowej służbie ruchu lotniczego
Dawno, dawno temu ... istniała w Polsce przestrzeń powietrzna operacyjna ( wojskowa) i kontrolowana ( cywilna). Około roku 2000 dostrzeżono, że jest ona wspólnym dobrem i wszyscy jej użytkownicy powinni korzystać z niej na równych zasadach. Pod przewodnictwem Pana Witolda Kamockiego powstał Zespół do Zorganizowania Jednolitego Systemu Zarządzania Ruchem Lotniczym, w skład którego weszli przedstawiciele władz cywilnych i wojskowych. Powstała ustawa Prawo Lotnicze.
Systematycznie, a po stronie wojskowej bardzo powoli, wszystko zaczęło się zmieniać. Co postanowiono w raporcie końcowym tego zaspołu, w praktyce w Siłach Zbrojnych wcale nie było tak oczywiste i brak było chętnych, a przede wszystkich przygotowanych merytorycznie, do tego by zmiany te wprowadzać. Trudno jest ponadto oddać wpływ na przestrzeń powietrzną, zatem także na kontrolę ruchu lotniczego w niej sprawowaną, z czego będzie się czerpać zyski, w zamian za nic. A tak się stało.
Tęsknota i przywiązanie do systemu kierowania lotnictwem była w lotnictwie SZ RP tak silna, że nawet dzisiaj wielu nie rozumie istoty kontroli ruchu lotniczego i widzi to "coś" na Okęciu, a nie w wojsku. W tej sytuacji, a szczególnie po tym jak "miarka się przebrała" po katastrofach tamtych lat, trzeba było coś zrobić, by skruszyć ten kamień. A "u góry" nie obserwowano właściwych ruchów..
***
W latach 1999-2009 po stronie wojskowej wszystko jest inne niż w Agencji Ruchu Lotniczego, a potem w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, które zajmują się zapewnianiem służb ruchu lotniczego. Choć natężenie ruchu lotniczego na lotniskach wojskowych często jest większe niż na większości lotnisk komunikacyjnych, a przepisy różne, gdyż zaczerpnięte z różnych systemów, to wszystko jakoś hula. Z naciskiem na "jakoś". Gdy wiadomo już było, że w wojsku potrzebujemy kontrolerów ruchu lotniczego, bo zmieniamy system nadzoru nad ruchem lotniczym, to po prostu z dnia na dzień żołnierze w organach kontroli lotniska i zbiżania w ciągu krótkiego kursu we WSOSP w Dęblinie stali się kontrolerami ruchu lotniczego i zamiast wcześniejszych stanowisk : nawigator kontroli strefy bliższej (APP), dyżurny kierownik lotniska (TWR), który de facto łączył funkcje oficera dyżurnego, kontrolera TWR, dyżurnego operacyjnego i Bóg wie kogo jeszcze, stali się nimi. Dziś wszyscy wiemy, że kontrolerami tylko na papierze. Na wojskowym papierze.
Jak było możliwe, że to "jakoś" hulało, zastanawiam się do dzisiaj i wniosek jest taki, że jest możliwe by istniał system dowodzenia w ruchu lotniczym, system nakazów i instrukcji. Taki na wzór tego, który znamy z relacji pracy kontrolerów, którzy pracowali podczas lądowania naszego TU-154 w Smoleńsku. Nie jest za to możliwe łączenie tego systemu z elementami przepisów ICAO. Zatem albo jedno, albo drugie. Niestety w tamtych latach w wojsku zaczęto łączyć jedno z drugim. Ofiarą tego podejścia stał się wojskowy kontroler ruchu lotniczego z Mirosławca, któremu narzucono pracę wg Doc 4444, kiedy nigdy wcześniej nie szkolono go wg tych przepisów. Po katastrofie samolotu CASA ówczesny Minister Obrony Narodowej, publicznie uznał go winnym. Niedawno Sąd uniewinnił naszego kolegę.
Opór przełożonych i przywiązanie do "dowodzenia" w ruchu lotniczym, brak doświadczonego personelu w pracy wg przepisów ICAO i brak przełożonych wyższego szczebla, którzy wiedzieliby o co chodzi, był wtedy nazbyt widoczny. Brak wizji systemu jeszcze bardziej. Powiedziałby ktoś, że można było sięgnąć po przepisy stosowane w innych armiach, w tym w armiach NATO. Jednakże nikt na to nie wpadł albo nie chcił wpaść, co zrobiono u naszych południowych sąsiadów, tzn. na dwa lata poszli oni do szkolnych ławek i po ok. 3 latach wszystkie ich wojskowe lotniska były lotniskami kontrolowanymi.
Jakimś cudem, dzięki niektórym osobom w Szefostwie Służby Ruchu Lotniczego Sił Zbrojnych RP, pojedyncze osoby rozpoczęły treningi i szkolenia w USA wg przepisów FAA. Później chyba stał się kolejny cud, bo dzięki niepisanej współpracy pomiędzy SSRL SZ RP i PAŻP rozpoczęto szkolenie pojedynczych oficerów w każdym roku kalendarzowym w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Kolejne doświadczenia były zdobywane w pracy na TWR międzynarodowego portu lotniczego w Kabulu. Tutaj NATO zapewniało służby ruchu lotniczego wg przepisów ICAO. W latach 2004-2005 pierwsi Polscy oficerowie (pierwszym był ówczesny kpt. Mariusz Kowalczyk, dziś emerytowany podpułkownik) - kontrolerzy ruchu lotniczego pracowali na tym lotnisku, które w tamtych czasach obsługiwało ok. 200-250 operacji, tylko pomiędzy wschodem a zachodem słońca. W nocy nie latano. Smaczku tej pracy dodawała różnorodność ruchu, statków powietrznych, w tym statków powietrznych Afgańskich bez kontroli ruchu lotniczego w języku angielskim. Brak kontroli zbliżania, samoloty pasażerskie, ciężkie i duże wojskowe, mniejsze i bardzo manewrowe wojskowe, małe i wolne cywilne, śmigłowce - to było wyzwanie i dobrze spędzony czas, który zaowocował wiedzą i doświadczeniem. W kolejnych latach kolejni oficerowie pełnili tam służbę, aż w 2009 roku Polscy wojskowi kontrolerzy byli wiodącą nacją i dowodzili na tym lotnisku, w tym zapewniali służby kontroli ruchu lotniczego ...
***
... Dyżurny Kierownik Lotniska to fucha nie z tej Ziemi. Dwa lata po ukończeniu Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie został mi powierzony ten zaszczytny etat (1998). DKL, bo taki był skrót tego stanowiska, pracował na SD (wielu do tej pory używa tej nazwy, czyli Stanowisko Dowodzenia) i był Bogiem na lotnisku. Etat Major. Mógł na przykład, kiedy nie spodobało mu się cokolwiek co powiedział lub zrobił pilot, powiedzieć temuż pilotowi : "Wyłącz silniki (lub/i) po wylądowaniu - przyjdź do mnie na SD". I tutaj biedny Pan "pilocik" musiał się tłumaczyć ze swojej niewiedzy. Nigdy tak nie postąpiłem, czułem że z tym jest coś nie tak. Ktoś szkolił pilota, ktoś uznał, że jest kompetentny w tym co robi. Jednak system, który funkcjonował pozwalał na takie zachowanie. System ten traktował pilotów jak małpy w powietrznej klatce i nakaywał czytanie pilotowi instrukcji i komend np. na wypadek przypadku szczególnego, albo nakazani emu katapultowania, tak jakby sam nie wiedział, że gdy sprzęt którym leci już nie działa, to żeby przeżyc trzeba się z niego wydostać. System zabraniał lub nakazywał. W rezultacie doprowadził do tego, że to człowiek na ziemi decydował co ma zrobić ten w powietrzu i jak się zachować. System był kwintesencją nieufności w wyszkolenie pilotów i wręcz wymuszał brak myślenia w powietrzu.
W tym czasie czytałem przepisy ICAO. Nurtowało mnie i ciekawiło jak to wygląda po stronie cywilnej. Zastanawiało, dlaczego jako kontroler ruchu lotniczego zamiast skupić się na kontroli, muszę zajmować się całą logistyką na lotnisku, np. sprawdzać RWY i odpowiadać za pracę wszystkich służb na lotnisku. Generalnie cały lotniczy świat był inny. A czy było możliwe przemycenie czegokolwiek stamtąd? Kiedyś spróbowałem zamiast Instrukcji DKL, wprowadzić w użytkowanie Instrukcję na wzór INOP TWR lotnisk komunikacyjnych. W wolnym czasie, kosztem rodziny, wieczorami tworzyłem taki INOP. W końcu po ukończeniu, przedstawiłem go jako wniosek racjonalizatorski. Taka bowiem była ścieżka by cokolwiek zmienić w istniejącym stanie rzeczy. No coż. Jako młodemu porucznikowi, który nie napisał, iż projekt ten opracował jego przełożony, a porucznik tylko spisał co następuje, odpowiedziano prawie z najwyższej góry, że porucznik nie jest upoważniony do pisania takich dokumentów. Był to rok 1999, kiedy ukończyłem Politechnikę Warszawską na kierunku Transport o specjalizacji Sterowanie Ruchem Lotniczym. Około 10 lat poźniej INOP wprowadzono na stanowiska TWR i APP.
W tym czasie czytałem przepisy ICAO. Nurtowało mnie i ciekawiło jak to wygląda po stronie cywilnej. Zastanawiało, dlaczego jako kontroler ruchu lotniczego zamiast skupić się na kontroli, muszę zajmować się całą logistyką na lotnisku, np. sprawdzać RWY i odpowiadać za pracę wszystkich służb na lotnisku. Generalnie cały lotniczy świat był inny. A czy było możliwe przemycenie czegokolwiek stamtąd? Kiedyś spróbowałem zamiast Instrukcji DKL, wprowadzić w użytkowanie Instrukcję na wzór INOP TWR lotnisk komunikacyjnych. W wolnym czasie, kosztem rodziny, wieczorami tworzyłem taki INOP. W końcu po ukończeniu, przedstawiłem go jako wniosek racjonalizatorski. Taka bowiem była ścieżka by cokolwiek zmienić w istniejącym stanie rzeczy. No coż. Jako młodemu porucznikowi, który nie napisał, iż projekt ten opracował jego przełożony, a porucznik tylko spisał co następuje, odpowiedziano prawie z najwyższej góry, że porucznik nie jest upoważniony do pisania takich dokumentów. Był to rok 1999, kiedy ukończyłem Politechnikę Warszawską na kierunku Transport o specjalizacji Sterowanie Ruchem Lotniczym. Około 10 lat poźniej INOP wprowadzono na stanowiska TWR i APP.
W takich okolicznościach w roku 2009 postanowiłem napisać poniższy artykuł i przedstawić go całemu lotniczemu światu, licząc na to, iż jego wymowa i merytoryczna część wpłyni ena kogoś. Pomógł mi w tym Śp Pan Grzegorz Hołdanowicz i opublikował go na łamach Skrzydlatej Polski. W tamtym czasie brak właściwego systemu, przepisów, procedur, a wręcz zaniedbania były aż nadto widoczne i uważnych obserwatorów życia lotniczego bolało, że być może możnabyłoby uniknąć tamtych wydarzeń gdyby było inaczej. Trzeba było próbować to zmienić. Dziś wiemy, że się udało. Zaczęło się od spotkania środowiska kontrolerów ruchu lotniczego w lotnictwie Sił Zbrojnych RP z Dowódcą Sił Powietrznych I Szefem Szefostwa Służby Ruchu Lotniczego SZ RP.
Później kolejni, dobrze wyszkoleni i często już licencjonowani kontrolerzy ruchu lotniczego w armii wywarli wpływ na decydentach i wspópracowali razem, czego rezultatem jest dziś prawie pełna zgodność z wszelkimi przepisami, które obowiązują po stronie MIL ATS i ATS zapewnianego w Polsce przez PAŻP.
***
Artykuł w 2009 roku na łamach Skrzydlatej Polski, pt. Sen o wojskowej służbie ruchu lotniczego brzmiał tak:
"Po
ponad roku od katastrofy samolotu CASA C-295 pod Mirosławcem, gdzie wiele
zaniedbań w dziedzinie funkcjonowania wojskowej służby ruchu lotniczego,
procedur ruchu lotniczego i stosowanej frazeologii lotniczej zostało
sprecyzowanych i opisanych w protokole komisji badającej tę katastrofę, sprawie opisywanej także na łamach Skrzydlatej Polski w maju 2008, wojskowa
służba ruchu lotniczego wychodzi na prostą.
Dowództwo Sił Powietrznych (DSP) i Szefostwo Służby Ruchu
Lotniczego (SSRL SZ RP) to dziś równorzędny partner dla Polskiej Agencji
Żeglugi Powietrznej (PAŻP). Samo SSRL SZ RP przeszło reorganizację na wzór
swojego odpowiednika z cywila.
Przedstawiciele tej wojskowej komórki ruchu lotniczego i dowództwa SP aktywnie
uczestniczą w pracach Komitetu Zarządzania Przestrzenią Powietrzną, Zespole
Planowania Strategicznego oraz komórkach wojskowej służby ruchu lotniczego,
zarówno w NATO, jak i Eurocontrol.
WYKAZ PODJĘTYCH
DZIAŁAŃ
Energiczne
i zdecydowane oraz kompleksowe działania dowódcy Sił Powietrznych oraz szefa
Szefostwa Służby Ruchu Lotniczego, a także dowódców Marynarki Wojennej i Wojsk
Lądowych oraz dowódców jednostek lotniczych odpowiedzialnych za funkcjonowanie
i wyposażenie Wojskowych Portów Lotniczych oraz za poziom wyszkolenia personelu
służby ruchu lotniczego, spowodowały opracowanie harmonogramu wymaganych
działań typu step by step. Powstał on
między innymi w oparciu o wyniki zleconych kontroli przeprowadzonych przez
profesjonalny personel, związany ze służbą ruchu lotniczego Sztabu Generalnego
(SG) i DSP oraz na podstawie audytu przeprowadzonego przez niezależnych
ekspertów a także na podstawie wniosków Komisji Badania Wypadków Lotniczych
Lotnictwa Państwowego. W konsekwencji doprowadziło to do opracowania, bądź
dostosowania właściwych dokumentów, instrukcji , reorganizacji struktur, metod
i sposobów szkolenia. Podjęto następujące działania:
1.Wprowadzono zasadę oraz właściwe w tym zakresie przepisy
kadrowe, które umożliwiają obejmowanie stanowisk służbowych związanych ze
służbą ruchu lotniczego na stanowiskach kierowniczych tj. w wydziałach i
oddziałach ruchu lotniczego brygad, skrzydeł, Komendantów WPL SP, MW i WL oraz
SSRL SZ RP, licencjonowanemu personelowi związanemu z operacyjną pracą w tym
zawodzie, po obowiązkowym przeszkoleniu w PAŻP, podobnej organizacji w USA, lub
innym certyfikowanym ośrodku szkolenia kontrolerów ruchu lotniczego.
2. Na zasłużoną emeryturę skierowano zasłużony personel SSRL
SZ RP, a w jego miejsce skierowano doświadczony i wykształcony w bazach
lotniczych USA oraz w PAŻP personel operacyjny z całych SZ RP.
3. Zreorganizowano strukturę SSRL SZ RP i dostosowano jej
funkcjonowanie do wymogów najwyższej władzy zarządzania ruchem lotniczym w
Siłach Zbrojnych RP., jakie spełnia jej odpowiednik w lotnictwie cywilnym.
4. We współpracy z PAŻP, bazując na jej doświadczeniu w tej
dziedzinie, zrewidowano programy szkolenia i kształcenia we WSOSP i dostosowano
je do współczesnych wymogów.
5. Do opracowania harmonogramu prac w wojskowej służbie
ruchu lotniczego oraz samych prac dostosowujących przepisy ruchu lotniczego w
SZ RP do przepisów ICAO, skierowano wojskowy licencjonowany personel służby
ruchu lotniczego oraz najbardziej doświadczonych kontrolerów.
6.Utworzono Radę Wojskowych Kontrolerów Ruchu Lotniczego
jako organ doradczy i organ legislacyjny Dowódcy Sił Powietrznych. Skorzystano
także z pomocy i doświadczenia PAŻP na podstawie umowy o współpracy.
7.Zweryfikowano programy kształcenia kontrolerów we WSOSP
oraz kursów metodycznych tzw. odświeżających, a zajęcia są prowadzone przez
instruktorów PAŻP i wojskowych licencjonowanych kontrolerów, mających
uprawnienia instruktora.
8. Personelowi kontrolerskiemu przeszkolonemu w PAŻP,
posiadającemu licencje kontrolera ruchu lotniczego, nadano tytuł wojskowego
instruktora ruchu lotniczego, przyznając im właściwe dodatki instruktorskie i
zatrudniono do przeprowadzenia zajęć i szkolenia teoretycznego z pozostałym
personelem kontrolerskim.
9. Zweryfikowano również Karty Opisu Stanowisk Komendantów
WPL i kontrolerów ruchu lotniczego. Personel nie spełniający tych wymagań
skierowany został do dalszego szkolenia, część skierowano na emeryturę.
10. Wycofano Rozkaz Dowódcy Wojsk
Lotniczych i Obrony Powietrznej nr 62 z dnia 9 maja 2002 r. w sprawie
wprowadzenia do użytku Tymczasowych zasad
nadawania uprawnień kontrolerom ruchu lotniczego Wojskowych Portów Lotniczych i
oficerom służby informacji powietrznej. W miejsce tych zasad, na podstawie rozporządzeń WE oraz RMI
w sprawie licencjonowania personelu lotniczego, opracowano i wdrożono przepisy
zgodnie z zaleceniami WE.
11. Utworzono certyfikowany ośrodek szkolenia kontrolerów
licencjonowanych przy Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie. ( proszę sobie wyobrazić że w tamtych czasach takowego jeszcze nie było - trudne, prawda? )
12. W ośrodku szkolenia kontrolerów ruchu lotniczego w
Dęblinie funkcjonuje nowoczesny symulator szkolenia kontrolerów ruchu
lotniczego.
13. Wojskowy personel kontroli ruchu lotniczego, mający
doświadczenie operacyjne, przeszkolono do wymogów Urzędu Lotnictwa Cywilnego (ULC)
tj. OJTI i skierowano do szkolenia pozostałych kontrolerów wojskowych w certyfikowanym ośrodku szkolenia kontrolerów
ruchu lotniczego w Dęblinie. Stworzono jednocześnie dla nich dodatek
motywacyjny instruktorski.
14. W celu przyśpieszenia wyszkolenia kolejnych licencjonowanych
instruktorów kontrolerów ruchu lotniczego oraz licencjonowanych kontrolerów
ruchu lotniczego, nawiązano współpracę z ośrodkami szkolenia innych państw NATO.
15. Opracowano i wdrożono do użytku nową Instrukcję Ruchu
Lotniczego SZ RP (IRL SZ RP) przy jednoczesnej zmianie zarz. nr 57 MON z 2003
r.
16. Zweryfikowano i dostosowano do nowej IRL SZ RP inne instrukcje
w obszarach związanych z zapewnianiem służby ruchu lotniczego tj.
telekomunikacja, urządzenia radionawigacyjne, urządzenia i systemy podejść do
lądowania, służby meteorologicznej.
17. Wycofano z użycia Zasady
prowadzenia korespondencji radiowej w SZ RP i na to miejsce polecono
stosowanie korespondencji radiowej zapisanej w dokumencie Doc-4444.
18. Uregulowano czas pracy wojskowych kontrolerów ruchu
lotniczego oraz ich wypoczynek. Wprowadzono również obowiązek odbywania przez
ten personel turnusów kondycyjno-wypoczynkowych raz w roku.
19. Opracowano i wprowadzono do użytku w AIP-Polska karty
podejść do lądowania, schematy i mapy lotnisk oraz przeszkód na lotnisku
zgodnie z przepisami ICAO na każdym lotnisku wojskowym dopuszczonym do ruchu
cywilnych statków powietrznych.
19. Na przykładzie doświadczenia z pilotami samolotów F-16 i
technikami tych samolotów, wprowadzono odpowiednie dodatki motywacyjne, mające
na celu powstrzymanie odpływu licencjonowanego personelu kontroli ruchu
lotniczego z wojska.
20. Wycofano z użycia systemy lądowania RSL i na ich
miejsce, po uprzednim przeszkoleniu personelu technicznego i kontrolerskiego,
wprowadzono systemy GCA 2000.
21. Opracowano i wdrożono zasady zarządzania bezpieczeństwem
w ruchu lotniczym oraz promocję bezpieczeństwa.
22. Specjalistów ruchu lotniczego skierowano na odpowiednie
szkolenia, po ukończeniu których obejmą oni stanowiska w komórkach bezpieczeństwa
lotów BL MON, BL DSP i pozostałych komórkach BL.
23. Opracowywano harmonogram przeszkalania wojskowego
personelu kontrolerskiego zgodnie z przepisami ICAO w certyfikowanym ośrodku
szkolenia oraz we WSOSP i jednostkach lotniczych.
24. Opracowano harmonogram reorganizacji przestrzeni wokół
lotnisk wojskowych, w tym harmonogram wprowadzania MCTR z klasą przestrzeni C
lub D na pozostałych ważnych operacyjnie lotniskach SZ RP oraz związane z tym
przeszkolenia wojskowych kontrolerów ruchu lotniczego do poziomu posiadania
przez nich licencji kontrolera ruchu lotniczego ADI/APP oraz instruktora
kontrolera ruchu lotniczego OJTI.
25. Określono lotniska wojskowe, które zostaną udostępnione
lotnictwu cywilnemu oraz sprecyzowano związane z tym zapewnienie urządzeń radionawigacyjnych
i lotniskowych oraz klasyfikacji przestrzeni powietrznej takich jak na
lotniskach cywilnych wraz z kartami podejść do lądowania zatwierdzonymi przez
cywilne władze lotnicze.
26. Opracowano harmonogram oraz wytypowano lotniska
wojskowe, których przestrzenie MATZ pozostaną niesklasyfikowane a sprawowana w
nich będzie kontrola ruchu lotniczego zgodnie z przepisami ICAO przez nie
licencjonowany personel tak jak dla klasy przestrzeni powietrznej D lub E.
27. Określono lotniska wojskowe, niedostępne dla lotnictwa
cywilnego, na których nie będzie zapewniana kontrola ruchu lotniczego zgodnie z
przepisami ICAO oraz procedury ruchu lotniczego.
Przykładem dobrego i profesjonalnego funkcjonowania całej
struktury wojskowych kontrolerów i samej kontroli ruchu lotniczego w SZ RP oraz
jej organów zwierzchnich, jest przygotowanie licencjonowanego personelu do
pracy na międzynarodowym lotnisku w Kabulu. Zostało ono opracowane i wykonane
według nowych przepisów i zasad szkolenia, w tym przygotowanie na symulatorze,
szkolenie teoretyczne i praktyczne, prowadzone przez instruktorów SSRL SZRP
oraz ośrodka szkolenia licencjonowanych kontrolerów ruchu lotniczego z Dęblina,
a także wymianę doświadczeń z personelem kontroli ruchu lotniczego innych
państw NATO, które zakończyły już swoje misje w tym Międzynarodowym Porcie
Lotniczym. Wnioski i spostrzeżenia z pracy na tym lotnisku, o natężeniu ruchu
lotniczego czasami znacznie większym niż na naszym rodzimym Okęciu, zostaną
przedstawione zespołowi kontrolerów ruchu lotniczego, a także SSRL SZ RP oraz
DSP i wykorzystane do ulepszenia nowych przepisów i organizacji pracy w tej
dziedzinie.
BECZKA DZIEGCIU NA ŁYŻKĘ MIODU
Miałem piękny sen. Niestety, nic nie jest rzeczywistością i prawdą. Nic, od pierwszego słowa do tego momentu. Wydaje się nawet, że wojskowa służba ruchu lotniczego brnie w coraz większe bagno, od czasu gdy publicznie stało się jasne i wiadome jak źle funkcjonuje. Co gorsza, nie widać by ktoś zdecydował, że wreszcie do tej pracy potrzebni są specjaliści. Nie widać nikogo, kto rozumiałby w jakim jest stanie, rozumiał różnicę pomiędzy tym co prezentuje w tej chwili wojsko a filozofią i przepisami ICAO. Dlaczego wojsko nie chce tego zrobić? A może raczej – dlaczego wojsko nie potrafi tego zrobić?
Zajrzyjmy do Szefostwa Służby Ruchu Lotniczego SZ RP. Wygląda na to, iż stanowisko szefa SSRL SZ RP traktuje się w Siłach Zbrojnych RP jako albo zesłanie chwilowe, swoistą odstawkę, lub poczekalnię, odskocznię na wyższe stanowisko. Nie zdziwiłbym się gdyby w niedługim czasie obecny jej szef nie opuścił tego tonącego okrętu i tej trudnej i mozolnej pracy. W ciągu ostatnich 8 lat, stanowisko to obejmowali piloci wojskowi nigdy wcześniej nie mający doświadczenia w dziedzinie zarządzania ruchem lotniczym. Co nie dziwiłoby tak bardzo – bo szef to przede wszystkim manager, ale swoich zastępców i szefów oddziałów dobierali oni sobie podobnych. W ciągu tych lat, obecny szef SSRL SZ RP jest chyba szóstym szefem, a jego poprzednik z czasów katastrofy CASY, który w żaden sposób nie wpłynął na jakość funkcjonowania wojskowej służby ruchu lotniczego oraz jakość przepisów w niej obowiązujących i opracowanie oraz opublikowanie odpowiednich procedur, został mianowany dowódcą 4. Skrzydła Lotnictwa Szkolnego z etatem generalskim.
GŁOS Z KABULU
Swoistym testem funkcjonowania tego organu SZ RP miało być
przygotowanie personelu kontrolerów ruchu lotniczego do pracy w Międzynarodowym
Porcie lotniczym w Kabulu. A oto, jak opisuje środowisko SSRL SZ RP i
przygotowanie ich do pracy w Kabulu na wieży kontroli lotniska jeden z forumowiczów znanego portalu:
Dziś mija tydzień jak rozpoczęliśmy trening na OAKB (lotnisko
międzynarodowe w Kabulu – przypis autora).
Wynik dzisiejszej porannej zmiany, na której pracowałem – 284 operacje w ciągu
6 h, co daje średnio 47 operacji w ciągu godziny. Jest co robić, a to jeszcze
nie jest szczyt. Mając powyższe na uwadze, podzielę się pewną konkluzją
związaną z... jak to nazwano „certyfikacja personelu KAIA”, która odbyła się w EPPW (lotnisko
wojskowe Powidz – przypis autora) przed
naszym wylotem, a na które pofatygowało się kilkudziesięciu „...specjalistów
i profesjonalistów”... z Warszawy. Otóż,
owe „ćwiczenie certyfikujące”, w
którym udział brały 2 samoloty, był stratą czasu – naszego oczywiście – i
stratą pieniędzy podatników. Podobnie jak stracone były 3 lata, w ciągu których
mieliśmy mieć stworzone warunki do przygotowania się do tego przedsięwzięcia.
SSRL SZ RP i Szefostwo Lotnictwa nie zrobiło nic. Węgierscy ATCo przed
przyjazdem na OAKB TWR ćwiczyli na symulatorze, żeby obeznać się z ruchem. Czy
tak trudno było podjąć wysiłek organizacyjny, żebyśmy choć 2 tygodnie spędzili
na Węgrzech na tym symulatorze? No widocznie był, bo jeśli siatkówka i basen są
ważniejsze w Warszawie niż praca, to czego się spodziewać. 47 operacji w ciągu
godziny na OAKB vs 2 operacje w ciągu kilku godzin ćwiczenia
certyfikującego...
...ktoś jeszcze ma zagadkę, gdzie ja właściwie przechodzę certyfikację?
Ludzie tu na miejscu pomogli mi przez tydzień więcej niż ww. przez 3 lata.
Weźcie się mistrzowie z Warszawy do roboty bo odwalacie sztukę!!! A jak nie znacie się na robocie to
przynajmniej wygrajcie jakiś brązowy medal w siatkówce lub pływaniu...
Nie ma jednak wątpliwości, że licencjonowany personel
kontrolerów ruchu lotniczego SZ RP, garstka kontrolerów ruchu lotnicze w SZ RP,
dzięki swojemu zapałowi i ciężkiej pracy
będzie dobrze reprezentowała nasze Siły Zbrojne w tym bardzo trudnym i
wymagającym miejscu. Sami sobą stanowią oni bardzo dobrą jakość, stanowiąc
elitę w służbie ruchu lotniczego w Wojsku Polskim. Ale nie ma też wątpliwości,
że nie zrobiono nic, aby ich do tego dobrze przygotować. Nie ma wątpliwości, iż
są oni zarządzani niewłaściwie przez niekompetentnych przełożonych, nie
rozumiejących różnicy pomiędzy ich własnymi uregulowaniami funkcjonującymi w
wojsku a przepisami ICAO i zaleceniami EUROCONTROL. Owa niekompetencja,
niedbalstwo, brak chęci i zaangażowania pracowników SSRL SZ RP, a także komórek
ruchu lotniczego SZ RP jest aż nadto widoczna od czasu gdy stało się jasne, iż wiele
jest w tej dziedzinie do nadrobienia. Gdyby było inaczej choć trzy, dwie, no
choć jedna ze spraw, wyrwana z pięknego snu opisanego na początku, byłaby
faktem.
Czy
szybkie awanse, obejmowanie stanowisk służbowych, do których nie ma się
przygotowania i kompetencji przez np. oficerów personalnych lub kadrowych
ewentualnie sztabowych i personel wojskowy zlikwidowanych sektorów nadzoru
ruchu lotniczego, którzy szefują teraz oddziałom ruchu lotniczego skrzydeł,
brygad, MW czy WL, zajmują stanowiska w SSRL SZ RP i są odpowiedzialni za
właściwe instrukcje, za nadzór nad szkoleniem i funkcjonowaniem służby ruchu
lotniczego w wojsku , za wdrażanie przepisów i rozwiązań zalecanych przez NATO
i Eurocontrol, za przepisy ICAO, z którymi nigdy nie mieli do czynienia i nigdy
nie uczestniczyli w żadnym szkoleniu zakończonym potwierdzeniem ich wiedzy, nie
widziano bowiem nikogo w PAŻP choćby w roli słuchacza, to jest to może problem,
czy nie?
Na to pytanie wojsko nie jest i nie
będzie w stanie odpowiedzieć, jeżeli nie weźmie się solidnie do pracy poprzez
właściwych ludzi i nie zda sobie sprawy, iż WSOSO od lat nie jest w stanie
wyszkolić właściwie żadnego kontrolera ruchu lotniczego.
PANIE MINISTRZE...
Co na to dowódca Sił Powietrznych? Otóż, 26 maja 2008 r. odbyło się
spotkanie przedstawicieli wojskowej służby ruchu lotniczego z przedstawicielami
Szefostwa Służby Ruchu Lotniczego i około 2-godzinne spotkanie z dowódcą Sił
Powietrznych. Dowódca SP oraz szef SSRL zapewnili wszystkich o dostosowaniu
przepisów ruchu lotniczego w SZ RP do standardu przyjętego w tej mierze przez
NATO. Zgodnie z sugestią samych kontrolerów, po raz pierwszy w historii,
stworzyć mieli oni zespół, który opracuje stosowne zapisy
prawa oraz wskaże dokumenty i instrukcje, które także muszą być poprawione lub
wycofane. Ważnym elementem spotkania było zapewnienie o otwarciu pod koniec br.
lub na początku przyszłego, licencjonowanego ośrodka szkolenia kontrolerów
ruchu lotniczego zgodnie z wymogami ICAO, w którym wojskowi kontrolerzy ruchu
lotniczego będą nabywać licencje ICAO i szkolić się zgodnie z jej wymogami. Nic
z tych ustaleń nie zostało zrealizowanych. Nic. Ale skąd dowódca Sił
Powietrznych może wiedzieć, iż ma tak nieprofesjonalny personel w swoim
Szefostwie? Zawierzył im i postawił konkretne zadania. Czy można się spodziewać,
że nie zostaną one wykonane wzorowo? Dowódca SP wie, nie wie, ignoruje czy
przymyka oko? I tak wszystko to chyba dyskwalifikuje go jednak jako dobrego
dowódcę.
Zapewne
dezinformacja i opieranie się na pseudofachowcach z DSP spowodowało oto taką
odpowiedź ministra obrony narodowej pana Klicha na interpelację poselską nr
3002 w 2008 w
sprawie wyników kontroli oraz działań naprawczych po tragicznej katastrofie
wojskowego statku powietrznego CASA w dniu 23 stycznia 2008. Minister Obrony
Narodowej Bogdan Klich napisał m.in.:
W
obszarze organizacji systemu zabezpieczenia i ubezpieczenia lotów podjęto
następujące działania:
1)
Po dokonaniu oceny możliwości operacyjnego wykorzystania systemów lądowania
lotnisk wojskowych wprowadzono, zgodnie z przepisami cywilnymi, kategorie
poszczególnych statków powietrznych oraz określono minimalne meteorologiczne
warunki do lądowania, w zależności od kategorii statku powietrznego i
wykorzystywanego systemu; ponadto, opracowano materiały pomocnicze niezbędne do
przygotowania części graficznej kontroli lotu, do wykorzystania na wskaźnikach
wynośnych radiolokacyjnych systemów lądowania;
Panie Ministrze, wiadomo przecież, iż w
dalszym ciągu w kwietniu 2009 wykorzystuje się RSL, które nie spełniają wymogów
precyzyjnego podejścia i lądowania podczas lotu IFR. Już nawet nie
wykorzystując RSL podejście nieprecyzyjne 2xNDB posiada niższe lub zbliżone warunki
MDA. Nigdzie także nie sposób dostrzec w AIP-Polska informacji o warunkach
minimalnych lotnisk wojskowych. Dodatkowo, wojsko nadal myli i nie rozumie, iż
MDA/MDH czy DA/DH to nie są warunki minimalne lotnisk, tylko warunki, przy
których pilot podczas podejścia IFR nie zniża się poniżej tej wysokości, nie
mając wymaganego kontaktu wzrokowego z terenem – w przypadku podejść
nieprecyzyjnych albo rozpoczyna procedurę po nieudanym podejściu – w przypadku
podejść precyzyjnych. Nie chwaliłbym się zatem publikacją wojskową w WYKAZ-88
oraz niewiedzą swoich podwładnych.
2)
Rozszerzono zakres współpracy z Polską Agencją Żeglugi Powietrznej celem
wspólnego uaktualnienia i dostosowania procedur operacyjnych lotnisk wojskowych
do przepisów Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego opublikowanych w
zbiorze informacji lotniczych AIP (Aeronautical Information Publication);
dotyczy to lotnisk: Łask, Malbork, Mińsk Mazowiecki, Powidz, Świdwin; do końca
2008 r. zostaną opracowane procedury dla wszystkich lotnisk wojskowych;
Panie Ministrze, do końca 2008
opracowano i wdrożono do AIP-Polska karty podejść do lądowania według przepisów
ICAO tylko na dwóch lotniskach SZ RP tj. Krzesiny, które to już i tak miały
opracowane to wcześniej, oraz Łask. W kwietniu 2009, w tym samym dokumencie
można znaleźć tam dwa kolejne lotniska – Malbork i Mińsk Mazowiecki. Nic zatem,
co odpowiedział Pan w odpowiedzi na interpelację nie jest prawdą. Lotnisk
operacyjnie ważnych w SZ RP mamy z pewnością trochę więcej, a wszystkich
lotnisk wojskowych jeszcze więcej
3)
Sfinalizowano działania mające na celu utworzenie w Wyższej Szkole Oficerskiej
Sił Powietrznych, przy udziale i pomocy Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej,
certyfikowanego wojskowego ośrodka szkolenia kontrolerów ruchu lotniczego;
stosowne porozumienie podpisano w dniu 10 kwietnia 2008 r.; prace nad utworzeniem
ośrodka podjęto w 2005 r. i obejmowały one przygotowanie i certyfikację
programów kształcenia Służb Informacji Powietrznej oraz kontrolerów ruchu
lotniczego; w tym też roku wszczęto procedury przetargowe na pozyskanie
symulatora, niezbędnego w procesie przygotowania kontrolerów ruchu lotniczego
do pracy na określonych stanowiskach; procedurę pozyskania symulatora
zakończono w marcu br.(tj.
2008 – przyp. Autora).
Panie Ministrze – to już czysta
demagogia. Ośrodka nie było, nie ma i długo jeszcze nie będzie. WSOSP nie ma
odpowiedniej kadry, wciąż nie ma symulatora i wystarczającej chęci oraz wiedzy,
aby to zrobić tak jak należy. Spełnienie wymogu ULC a zatem Eurocontrol odsuwa
się tutaj w bliżej nieokreśloną przyszłość. Czy w związku z tym DSP i Pan podejmujecie
jakieś działania, by szkolić wojskowych kontrolerów zgodnie ze standardem
europejskim? Czy nawiązano współpracę z innymi państwami NATO, które mają
możliwości wyszkolenia licencjonowanych kontrolerów ruchu lotniczego? Jak długo
można jeszcze mówić tylko o pilotach, technikach, hangarach, gdy nie macie
odpowiednio wyszkolonego personelu kontrolerskiego? Jak zatem chcecie
bezpiecznie latać? Jak zatem chcecie bezpiecznie uniknąć możliwości kolejnych
zagrożeń bezpieczeństwa w ruchu lotniczym? Jak chcecie zatrzymać licencjonowany
personel kontrolerski, który obserwując to wszystko odchodzi do cywila lub to
planuje?
Pięciu
oficerów związanych ze służbą ruchu lotniczego SZ RP, choć popełniło błędy,
które mogły przyczynić się do katastrofy samolotu CASA, jednak nie mogło
spowodować tej katastrofy – a takie wrażenie publicznie i z premedytacją
stworzono – nie mogą być traktowani jako jedyni winni. Nawet jeszcze przed
opublikowaniem raportu z prac Komisji powypadkowej zostali oni zdymisjonowani.
Czy i tutaj wojsko nie wprowadziło ministra obrony narodowej w błąd?
Wiele z wniosków Komisji wydaje się nieprawdziwych i
krzywdzących, a to na ich podstawie minister obrony narodowej zdymisjonował
tych żołnierzy. Po stwierdzeniu w prokuraturze, co opisywały szeroko portale
internetowe, iż kontroler ruchu lotniczego lotniska w Mirosławcu nie popełnił
błędu pytając pilota czy widzi światła podejścia i światła pasa, co jak
sugerowała Komisja odwróciło uwagę załogi od pilotowania statku powietrznego,
jeden z wysokich rangą przedstawicieli SSRL SZ RP szybko rozstał się z armią.
Takie sformułowanie samo w sobie wydaje się niedorzeczne, gdyż podstawowym
obowiązkiem pilota jest pilotować statek powietrzny, z drugiej strony w
przepisach ICAO znajdujemy dokładnie takie sformułowanie we frazeologii
lotniczej, którego użył ów kontroler. A co dalej napisała Komisja w swoim
raporcie? A no żeby stosować w wojsku frazeologię lotniczą zgodną z ICAO, czyli
z Doc-4444. Pozbywanie się ponadto niewygodnych lecz wykształconych pracowników
wydaje się metodą z poprzedniej epoki. Mentalność ta pozostaje w Siłach
Powietrznych do dzisiaj. Samo wojsko nie rozumie, kto zajmuje się kontrolą
ruchu lotniczego oraz sprawowaniem służby informacji i alarmowej nad lotami ich
statków powietrznych, a właśnie odwołany ze stanowiska został wysoki rangą
pracownik Centrum Operacji Powietrznych, któremu takie obowiązki się narzuca.
Wojsko nadal nie rozumie też, że pilota nie prowadzi się za rączkę i sprawdza w
każdym jego posunięciu, bo to on wie najlepiej jak postępować w każdej sytuacji
i jakie informacje są mu potrzebne. Chyba, ze wojsko wciąż szkoli inaczej albo
w wojsku wciąż pozostali decydenci tak myślący.
Takie
działania i tak sformułowane wnioski zdecydowanie sprzyjają zatarciu
odpowiedzialności wielu wysokich rangą oficerów w lotnictwie SZ RP. Bo co
powiemy o osobach odpowiedzialnych w wojsku za programy szkolenia, za
funkcjonowanie i szkolenie we WSOSP, odpowiedzialnych za wielkie zaniedbania w
uregulowaniu przepisów oraz wyposażeniu w odpowiedni sprzęt ubezpieczenia
lotów, w tym odpowiedzialnych za remonty, naprawy, wymianę na nowy, spełniający
odpowiednie kryteria itp.? Gdzie byli szefowie innych komórek, odpowiedzialni
za regulacje prawne? Gdzie był i co zrobił szef szkolenia lotniczego? Gdzie był
pion zaopatrywania, aby wymienić sprzęt na nowszy, spełniający wymogi i
dopilnować napraw już funkcjonującego? Do dzisiaj z pewnością ci sami ludzie
dobrze się mają i nadal ciężko pracują.
A dziś,
co zmieniło się w tych dziedzinach? Dlaczego jeszcze nie wycofano RSL, przy
wykorzystaniu których podejścia do lądowania mają MDH wyższe lub zbliżone do
MDH podejścia nieprecyzyjne 2xNDB? Dlaczego wciąż nie wprowadzono GCA2000,
które albo wojsko zakupiło, albo otrzymało w darze od Amerykanów i nie
wykorzystuje? A jest to system o wiele lepszy i bezpieczniejszy od RSL. Czy to
może dlatego, iż wciąż załogi wojskowych samolotów mają zapisane w swoich
programach szkolenia podejścia do lądowania z wykorzystaniem RSL, a nie mają
np. z wykorzystaniem ILS? Czy to może dlatego Panowie, że nie potraficie podjąć
męskiej decyzji i wysnuć właściwego wniosku z raportu Komisji? A może też
dlatego, przez całe swoje żołnierskie i lotnicze życie, kiedyś w jednostkach a
teraz za biurkiem, słyszeliście o zabezpieczeniu waszego lądowania tylko i
wyłącznie przez RSL?
Dlaczego
nie podejmuje się działań sprowadzających funkcjonowanie lotnictwa, a w
szczególności procedur i przepisów ruchu lotniczego do minimalnych standardów
obowiązujących w procedurach ruchu lotniczego, zalecanych oraz wprowadzanych
przez ICAO jako konieczne? Czy na szesnaście lotnisk wojskowych, których dane
umieszczone są w Zbiorze Informacji Lotniczych AIP-Polska, tylko cztery
lotniska Sił Powietrznych mają opublikowane karty podejść instrumentalnych i to
już po ponad roku gdy stwierdzono, że takich procedur wojsko nie opracowuje i
nie publikuje? Niestety jednak, nawet te procedury mają wyraźne zaznaczenie, iż
są one tylko do wykorzystania przez wojskowe statki powietrzne. Czy z tych
czterech, na jednym z lotnisk podejście do lądowania według ILS/TACAN jest
niedostępne, RSL jest niesprawny, a związane z nim podejście nieprecyzyjne PAR
niedostępne? Na innym NDB niesprawne?
A
pozostałe dwanaście lotnisk? Tu jest znacznie gorzej. Czy lotniska Marynarki
Wojennej i Wojsk Lądowych w ogóle nie mają takich procedur? A jeżeli mają, to
czemu spełniają one kryteriów opublikowania ich w wymienionym Zbiorze, bo ich
tam po prostu nie ma. Zwraca uwagę choćby to, iż np. lotniska w Dęblinie, Oksywiu
i Świdwinie mają zainstalowane urządzenia radionawigacyjne TACAN, ale niestety
nie ma opublikowanych do nich kart podejść do lądowania. Zatem wyposażenie jest
bezużyteczne. Czy to prawda, iż także jest brak lub są niesprawne urządzenia
AFTN, służące do przesyłania depesz o planowanym i wykonywanym ruchu lotniczym
na trzech lotniskach wojskowych, a także niesprawność urządzeń NDB na 3 innych
lotniskach? O systemie GCA 2000, o którym było głośno rok temu, nadal cisza.
RADOMSKI PRZYKŁAD
Kolejnym
przykładem jakości pracy Dowództwa Sił Powietrznych jest lotnisko, na którym co
dwa lata odbywają się międzynarodowe pokazy lotnicze, a na co dzień przyszli
oficerowie wojskowego lotnictwa szkolą się w lataniu pod okiem doświadczonych i
wspaniałych lotników z Radomia. Jak wynika z informacji w AIP-Polska, lotnisko
wojskowe Radom nie ma wymaganych na poziomie podstawowym procedur i kart
podejścia do lądowania ICAO, nie ma też schematu lotniska oraz mapy przeszkód
lotniczych. Załogi statków powietrznych, przylatujących na Air Show, nie mają w
związku z tym żadnych informacji o lotnisku. Dowiedzieć się za to mogą, iż
przylatują na lotnisko, na którym nie ma oznaczeń dróg startowych, przestrzeń
powietrzna i związana z tym jakość obsługi jest niesklasyfikowana czyli żadna,
a personel służby ruchu lotniczego zapewnia informację na podstawie przepisów
wojskowych. Gdyby ktoś chciał odnaleźć te przepisy, by wiedzieć czego się po
nich spodziewać to ...nie udźwignie, taki
to ciężar. A jaki system zapewnia zobrazowanie i śledzenie radarowe na Air
Show i na co dzień? A no nasz kochany RSL, opisany nawet przez komisję
powypadkową w swoim protokole po katastrofie CASY. I żeby na koniec z tego
wszystkiego jakoś wybrnąć, Siły Powietrzne na czas Air Show do kontroli ruchu
lotniczego na lotnisku niekontrolowanym Radom, na lotnisku bez opracowanych i
opublikowanych procedur, bez sprzętu
radiolokacyjnego spełniającego choć najniższy standard lotnictwa państw
cywilizowanych, na lotnisku bez oznaczonych dróg startowych i z
niesklasyfikowaną przestrzenią powietrzną, angażują licencjonowany personel
wojskowych kontrolerów rozsianych po lotniskach SZ RP i w tym samym czasie nie
zatrudniając do tej pracy swojego personelu z Radomia, na co dzień pracującego
i obsługującego ruch lotniczy ze szkolącymi się podchorążymi, pilotami Orlików,
przyszłą elitą lotnictwa wojskowego. A może Dowództwo Sił Powietrznych jest
tutaj na tyle operatywne, iż nie rozwija bezpieczeństwa lotniska od lat, a
rozwój lotniska pozostawi Spółce Port Lotniczy Radom, która przejmie część
lotniska na potrzeby lotnictwa komunikacyjnego? Według szacunków
spółki, adaptacja obecnego lotniska wojskowego do potrzeb cywilnego ma
kosztować spółkę 380 milionów złotych. Ma ona być rozłożona w czasie. Pierwszy
etap wyniesie 90 milionów złotych. Tak operatywne nie było już Dowództwo Marynarki
Wojennej, które zainwestowało w lotnisko Oksywie bardzo duże pieniądze.
Zainstalowano tu system lądowania ILS, planuje się urządzenia świetlne lotniska
CALVERT oraz pionowe znaki oznaczenia pola manewrowego, system lądowania TACAN
oraz buduje się nowoczesną Wieżę Kontroli Ruchu Lotniczego. Spółka Port
Lotniczy Gdynia Kosakowo, która przejmie część lotniska potrzebuje tutaj 135
mln złotych na dostosowanie lotniska do wymogów portu lotniczego obsługującego
ruch pasażerski. A więc lotnisko prawie gotowe. Jaką zatem pewność mają
dowódca Sił Powietrznych i minister obrony narodowej, iż ci sami ludzie, którzy
nie stanęli na wysokości zadania przed katastrofą samolotu CASA, staną na wysokości
zadania po katastrofie i potrafią naprawić we właściwy sposób to czego nie
chcieli i nie widzieli potrzeby zmieniać wcześniej? Czy ci sami ludzie w
codziennej swojej pracy spowodują, by lotnictwo wojskowe funkcjonowało
bezpiecznie? Czy to nie nazbyt daleko idące zaufanie? Czy nie idzie tu znów o
ludzkie życie? Biorąc to pod uwagę, nawet ewentualnie wydanie przez Dowództwo
Sił Powietrznych nowych instrukcji i dokumentów w najbliższym czasie, nie daje
żadnych pewności, iż opracowania te będą profesjonalne. Szczególnie obawiać się
tu można o sprawy związane z SSRL SZ RP i przepisami dotyczącymi funkcjonowania
wojskowej służby ruchu lotniczego i dziedzin jej dotyczących.
CZEKANIE NA DOBRE DECYZJE
Wielu z
wojskowych w różnych miejscach podkreśla jak bardzo w armii wszystko stoi na
głowie. To co działo się w związku z katastrofą samolotu CASA 295M, Mi-8 z
premierem Millerem na pokładzie, Iskier pod Warszawą czy Su-22 w Powidzu,
niczego wojska nie nauczyło. Na internetowych portalach, gdzie można się
swobodnie wypowiedzieć, wszyscy jak jeden mąż, Panie Ministrze, Panie Dowódco Sił
Powietrznych, ci bezpośrednio pracujący w kabinie załogi, czy na wieży kontroli
ruchu lotniczego, wszyscy, jak jeden mąż, stwierdzają, że nic się nie poprawia,
nic się nie zmienia i proszą o właściwe decyzje i dobre przepisy. Ponad rok nie
ma nowych rozwiązań, nie ma nic. Czy to problem w drukarni DSP, czy może
problem właściwych ludzi i ich kompetencji oraz właściwych decyzji?
Armia
chroni swoje tajemnice wojskowe oraz tajemnice swoich niekompetencji. Armia
broni swoich niekompetentnych wojskowych. Sprawa uznanych przez wojsko oraz MON
za winnych i zdymisjonowanych oficerów musi być wyjaśniona do samego końca, bez
względu na to jak bolesna będzie prawda. W tej kwestii prokuratura ma duże pole
do popisu, a wyniki jej prac i ocena sądu ma nie tylko zadośćuczynić
sprawiedliwości, ale także wpłynąć na dalsze funkcjonowanie lotnictwa SZ RP i
całych SZ RP. Funkcjonowanie lotnictwa wojskowego oraz w szczególności
wojskowej służby ruchu lotniczego powinno stać się sprawą publiczną oraz
zaangażowaniem ministra obrony narodowej i być może koniecznej pomocy „z
cywila”, byśmy w każdym momencie znali kolejne kroki podejmowane w celu – mamy
nadzieję – reorganizacji, zmian kadrowych, jasnych zasad szkolenia oraz
bezpiecznego jej funkcjonowania i bezpiecznego funkcjonowania polskiego
lotnictwa wojskowego i wszystkich korzystających z lotnisk wojskowych. Tak jak
w pięknym śnie."
"wtedy" Waldemar Przemyski
***
Dziś sen, który przytrafił się wtedy jednemu "niesfornemu" i "uwikłanemu" w system który funkcjonował, stał się rzeczywistością. Nikt już chyba nie wyobraża sobie powrotu do tamtych uregulowań i bałaganu. Ale jeszcze 4-5 lat temu było to postawione na głowie. Zapewne młodym adeptom kontroli ruchu lotniczego w Siłach Zbrojnych RP dzisiejsza rzeczywistość jest oczywista. Ale warto pamiętać, że nie zawsze tak było. Nasi koleżanki i koledzy po cywilnej stronie zapewnie nie wiedzieli z czym wtedy musieliśmy się borykać. Dziś możemy być partnerami w zapewnianiu służb ruchu lotniczego. Osobiście dziękuję tym, którzy dali siebie i swoją wiedzę byśmy teraz funkcjonowali w innej rzeczywistości. Oni sami wiedzą o kogo chodzi.
Po ukazaniu się wspomnianego artykułu i atmosferze napięcia na szczytach decyzjnych w armii, nastąpiły kolejne wydarzenia:
- utworzenie działu Służba Ruchu Lotniczego Sił Zbrojnych RP na portalu NFOW.pl:
- spotkanie przedstawicieli organów służb ruchu lotniczego SZ RP z Dowódcą Sił Powietrznych Śp. gen. Błasikiem:
- awans i przeniesienie służbowe dwóch oficerów posiadających licencje i uprawnienia do pracy jako kontrolerzy ruchu lotniczego na lotnisku cywilnym komunikacyjnym do pracy w Szefostwie Służby Ruchu Lotniczego Sił Zbrojnych RP:
- utworzenie certyfikowanego ośrodka szkolenia służb ruchu lotniczego;
- opracowano i wdrożono Instrukcje Ruchu Lotniczego w Siłach zbrojnych RP IRL-2010 i IRL-2013;
- praktyki na lotniskach cywilnych przeszło około 30 wojskowych kontrolerów ruchu lotniczego, z czego PAŻP zatrudniła u siebie ponad 10;
- wojskowe licencje kontrolera ruchu lotniczego wydawane zostają zgodnie z ICAO i ECAC
Dziś jest jeszcze co robić. W Siłach Zbrojnych czas pracy kontrolerów ruchu lotniczego jest niezgodny z zaleceniami międzynarodowych organizacji, a SMS w zarządzaniu ruchem lotniczym nie istnieje, poza elementem składania raportów ze zdarzeń w ruchu lotniczym. Ale przede wszystkim trzeba zacząć od oddzielenia podległości służbowej kontrolerów ruchu lotniczego od operatora wojskowych statków powietrznych, którymi są dowódcy jednostek wojskowych i codziennie występują tu konflikty "interesów". Nie jest dobrym rozwiązaniem załatwianie tego poprzez wydanie rozkazu z pozycji silniejszego. Warto trzymać się przepisów, które przez ostatnie lata wykuliśmy.
Czas na kolejnych "płynących pod prąd". Bo zdrowa ryba zawsze płynie "pod prąd".
Grzegorz Dańko
kontrola ruchu-lotniczego.com
Komentarze
Prześlij komentarz