Poznaj PAŻP: Służba kontroli lotniska (TWR)
Opowiemy Wam dziś parę słów o służbie kontroli lotniska (TWR), którą
pełnią kontrolerzy wieżowi. Pracują oni najczęściej w portach lotniczych
na wieżach na tyle wysokich, że można z nich swobodnie obserwować
zarówno pole manewrowe jak i przestrzeń powietrzną dookoła lotniska.
Może się zdarzyć przecież, że na drogę startową wyjedzie bez uprawnienia
inny statek powietrzny czy pojazd obsługi naziemnej albo znajdzie się
na niej jakieś zwierzę.
Równie dobrze w okolicy punktu przyziemienia
może się zebrać stado ptaków. Każdorazowo w takiej sytuacji kontroler
wieżowy musi błyskawicznie przeciwdziałać zagrożeniu. Widok lotniska
pozwala ocenić, czy podchodzący do lądowania samolot może otrzymać zgodę
na lądowanie, czy też należy go odesłać na drugi krąg. Przed
kontrolerami TWR stoi jedno wspólne zadanie – mają zadbać o
bezpieczeństwo samolotów startujących, lądujących i poruszających się po
płycie danego lotniska.
Najprościej mówiąc, kontrolerzy wieżowi dbają o bezpieczeństwo ruchu lotniczego na „swoim” lotnisku. W zależności od organizacji przestrzeni powietrznej i kontroli radarowej wokół tego portu, różni się za to ich obszar odpowiedzialności. Zależy on od tego, czy dla danego lotniska jest zapewniana a służba kontroli zbliżania (APP). Decydują o tym głównie kwestie bezpieczeństwa i natężenie operacji lotniczych. Gdy jest ich dużo, ruch w obrębie rejonu kontrolowanego lotniska (TMA) pomagają uporządkować kontrolerzy zbliżeniowi. TMA jest to część przestrzeni powietrznej o określonej odległości (np. 100 km) od portu lotniczego i ograniczona pewną wysokością (np. około 3 – 4 km lub wyżej) nad powierzchnią ziemi. Przestrzeń ta stanowi swoisty bufor pomiędzy służbą kontroli obszaru (ACC) a samym lotniskiem. Tam, gdzie zapewnia się kontrolę zbliżania, samolot jest obserwowany na radarze przez kontrolerów zbliżeniowych od momentu wlotu do TMA do chwili ustabilizowania się do podejścia. Ma to najczęściej miejsce na wysokości 1 – 2 km w odległości kilkunastu kilometrów od progu pasa. Wtedy też załoga otrzyma polecenie przełączenia radia na częstotliwość TWR. To od tej służby pilot dostanie zgodę na lądowanie albo ewentualne instrukcje odejścia na drugi krąg.
W przypadku TMA, w którym nie ma zapewnionej kontroli zbliżania, praca kontrolerów wieżowych zaczyna się już na bramce wlotowej do danego TMA. Wówczas kontrola obszaru nakazuje załodze nawiązanie łączności bezpośrednio z wieżą. Kontroler TWR musi cały czas kontrolować położenie samolotu a ponieważ nie może korzystać ze zobrazowania radarowego, bazuje na skrupulatnych meldunkach pozycyjnych i czasowych składanych przez załogę. Tak dzieje się jednak tylko w przypadku portów o mniejszym natężeniu ruchu lotniczego. W drugą stronę cała operacja przebiega podobnie, tylko w odwrotnej kolejności. Służba kontroli TWR kończy się zaraz po starcie maszyny, jeśli przy lotnisku działa APP. W przeciwnym razie obszar odpowiedzialności kontrolerów wieżowych sięga aż do granicy TMA.
Popatrzmy jak to wygląda w Warszawie. Port lotniczy im. Fryderyka Chopina jest największym a zarazem najbardziej ruchliwym lotniskiem w naszym kraju. Pracy więc nie brakuje, zwłaszcza w okresie tak zwanej fali. Większe natężenie ruchu występuje kilka razy w ciągu doby. W większości przypadków, samoloty są przekazywane ze zbliżania na łączność TWR znajdując się na ścieżce podejścia i w bezpiecznej odległości od siebie. Kontrolerzy TWR muszą się upewnić, że dolatujący do lotniska samolot może bezpiecznie wylądować. Dopiero wówczas wydają załodze zezwolenie na lądowanie. Trzeba pamiętać, że równolegle z maszynami lądującymi, na polu manewrowym zbiera się kolejka samolotów gotowych do startu. Zadaniem służby TWR jest umiejętne przeplatanie operacji startów z lądowaniami, przy zachowaniu wszystkich procedur bezpieczeństwa. Warto tu dodać, że na tym nie kończy się praca operacyjna kontrolerów TWR. Muszą oni dodatkowo dbać o porządek w przestrzeni powietrznej w pobliżu lotniska, przecinanej coraz to przez niewielkie samoloty szkolne i turystyczne oraz śmigłowce.
To jednak nie wszystko. Do kontrolerów TWR należy również dostarczenie załogom statków powietrznych szeregu formalnych zezwoleń i niezbędnych informacji. Koordynują także ruch naziemny. Płyta lotniska to przecież nie tylko samoloty, ale też duża liczba pojazdów, które nieraz muszą zajmować drogi zarezerwowane zazwyczaj dla kołujących statków powietrznych. Brzmi skomplikowanie, prawda? Bo i owszem, nie jest to prosta sprawa. Na szczęście na wieży zasiadają osoby, które doskonale znają się na swoim fachu i umiejętnie dzielą między sobą obowiązki.
Dla większej wygody pracy i bezpieczeństwa operacji lotniczych wszystkie te zadania rozkłada się pomiędzy różne osoby, których kompetencje są ściśle określone. Ich wywołania radiowe to więc nie tylko Tower, ale też Delivery czy Ground. Służby te ogólnie określa się mianem kontrolerów wieżowych. I tu ważna uwaga – określenie to stosuje się wyłącznie w stosunku do kontrolerów TWR. Nie dotyczy ono kontrolerów APP czy ACC, choćby pracowali w budynku lotniskowej wieży.
A teraz ciekawostka. To, że kontrolerzy wieżowi pracują faktycznie na wieży, wcale nie musi być regułą. Na świecie stosuje się rozwiązanie zwane Remote Towers, czyli wieże zdalne. Mianem tym określa się sale operacyjne oddalone od obsługiwanych lotnisk, a pracujący tam kontrolerzy służby TWR bazują na obrazie pochodzącym z szeregu kamer. Do dyspozycji mają wysokiej klasy sprzęt audiowizualny, gwarantujący najwyższej jakości obraz ścieżki podejścia, dróg startowych czy pola manewrowego. Dzięki temu na ekranach widzą to, co normalnie widzieliby przez okno.
źródło:
Najprościej mówiąc, kontrolerzy wieżowi dbają o bezpieczeństwo ruchu lotniczego na „swoim” lotnisku. W zależności od organizacji przestrzeni powietrznej i kontroli radarowej wokół tego portu, różni się za to ich obszar odpowiedzialności. Zależy on od tego, czy dla danego lotniska jest zapewniana a służba kontroli zbliżania (APP). Decydują o tym głównie kwestie bezpieczeństwa i natężenie operacji lotniczych. Gdy jest ich dużo, ruch w obrębie rejonu kontrolowanego lotniska (TMA) pomagają uporządkować kontrolerzy zbliżeniowi. TMA jest to część przestrzeni powietrznej o określonej odległości (np. 100 km) od portu lotniczego i ograniczona pewną wysokością (np. około 3 – 4 km lub wyżej) nad powierzchnią ziemi. Przestrzeń ta stanowi swoisty bufor pomiędzy służbą kontroli obszaru (ACC) a samym lotniskiem. Tam, gdzie zapewnia się kontrolę zbliżania, samolot jest obserwowany na radarze przez kontrolerów zbliżeniowych od momentu wlotu do TMA do chwili ustabilizowania się do podejścia. Ma to najczęściej miejsce na wysokości 1 – 2 km w odległości kilkunastu kilometrów od progu pasa. Wtedy też załoga otrzyma polecenie przełączenia radia na częstotliwość TWR. To od tej służby pilot dostanie zgodę na lądowanie albo ewentualne instrukcje odejścia na drugi krąg.
W przypadku TMA, w którym nie ma zapewnionej kontroli zbliżania, praca kontrolerów wieżowych zaczyna się już na bramce wlotowej do danego TMA. Wówczas kontrola obszaru nakazuje załodze nawiązanie łączności bezpośrednio z wieżą. Kontroler TWR musi cały czas kontrolować położenie samolotu a ponieważ nie może korzystać ze zobrazowania radarowego, bazuje na skrupulatnych meldunkach pozycyjnych i czasowych składanych przez załogę. Tak dzieje się jednak tylko w przypadku portów o mniejszym natężeniu ruchu lotniczego. W drugą stronę cała operacja przebiega podobnie, tylko w odwrotnej kolejności. Służba kontroli TWR kończy się zaraz po starcie maszyny, jeśli przy lotnisku działa APP. W przeciwnym razie obszar odpowiedzialności kontrolerów wieżowych sięga aż do granicy TMA.
Popatrzmy jak to wygląda w Warszawie. Port lotniczy im. Fryderyka Chopina jest największym a zarazem najbardziej ruchliwym lotniskiem w naszym kraju. Pracy więc nie brakuje, zwłaszcza w okresie tak zwanej fali. Większe natężenie ruchu występuje kilka razy w ciągu doby. W większości przypadków, samoloty są przekazywane ze zbliżania na łączność TWR znajdując się na ścieżce podejścia i w bezpiecznej odległości od siebie. Kontrolerzy TWR muszą się upewnić, że dolatujący do lotniska samolot może bezpiecznie wylądować. Dopiero wówczas wydają załodze zezwolenie na lądowanie. Trzeba pamiętać, że równolegle z maszynami lądującymi, na polu manewrowym zbiera się kolejka samolotów gotowych do startu. Zadaniem służby TWR jest umiejętne przeplatanie operacji startów z lądowaniami, przy zachowaniu wszystkich procedur bezpieczeństwa. Warto tu dodać, że na tym nie kończy się praca operacyjna kontrolerów TWR. Muszą oni dodatkowo dbać o porządek w przestrzeni powietrznej w pobliżu lotniska, przecinanej coraz to przez niewielkie samoloty szkolne i turystyczne oraz śmigłowce.
To jednak nie wszystko. Do kontrolerów TWR należy również dostarczenie załogom statków powietrznych szeregu formalnych zezwoleń i niezbędnych informacji. Koordynują także ruch naziemny. Płyta lotniska to przecież nie tylko samoloty, ale też duża liczba pojazdów, które nieraz muszą zajmować drogi zarezerwowane zazwyczaj dla kołujących statków powietrznych. Brzmi skomplikowanie, prawda? Bo i owszem, nie jest to prosta sprawa. Na szczęście na wieży zasiadają osoby, które doskonale znają się na swoim fachu i umiejętnie dzielą między sobą obowiązki.
Dla większej wygody pracy i bezpieczeństwa operacji lotniczych wszystkie te zadania rozkłada się pomiędzy różne osoby, których kompetencje są ściśle określone. Ich wywołania radiowe to więc nie tylko Tower, ale też Delivery czy Ground. Służby te ogólnie określa się mianem kontrolerów wieżowych. I tu ważna uwaga – określenie to stosuje się wyłącznie w stosunku do kontrolerów TWR. Nie dotyczy ono kontrolerów APP czy ACC, choćby pracowali w budynku lotniskowej wieży.
A teraz ciekawostka. To, że kontrolerzy wieżowi pracują faktycznie na wieży, wcale nie musi być regułą. Na świecie stosuje się rozwiązanie zwane Remote Towers, czyli wieże zdalne. Mianem tym określa się sale operacyjne oddalone od obsługiwanych lotnisk, a pracujący tam kontrolerzy służby TWR bazują na obrazie pochodzącym z szeregu kamer. Do dyspozycji mają wysokiej klasy sprzęt audiowizualny, gwarantujący najwyższej jakości obraz ścieżki podejścia, dróg startowych czy pola manewrowego. Dzięki temu na ekranach widzą to, co normalnie widzieliby przez okno.
źródło:
Komentarze
Prześlij komentarz