Polska podbije świat dronami? Ma w tym pomóc Polski Fundusz Rozwoju

Polski Fundusz Rozwoju chce pobudzić rozwój branży dronowej. Program o nazwie „Żwirko i Wigura" ma skoordynować działanie ministerstw, podmiotów państwowych i użytkowników, którzy zainteresowani są wykorzystaniem potencjału sektora bezzałogowców. A szanse są olbrzymie: nie tylko na rozwiązania z zakresu logistyki, transportu czy ubezpieczeń, ale także nowe miejsca pracy.

Program, nazwany tak na cześć pilotów, którzy 85 lat temu zginęli tragiczną śmiercią w katastrofie lotniczej jest na razie w fazie koncepcyjnej. Ma działać w ramach Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju, ze ścisłą współpracą z Ministerstwem Rozwoju. Polski Fundusz Rozwoju już teraz deklaruje wzięcie na siebie roli koordynatora, który nie tylko wesprze programy partnerskie dotyczące bezzałogowców, ale także zadba o ścisłą współpracę ministerstw, instytucji państwowych i usługodawców, którzy będą chcieli wykorzystywać tę technologię w praktyce.

A grono zainteresowanych branżą dronową jest spore. Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju podkreśla, że to nie tylko wspomniany resort rozwoju, ale także Ministerstwo Obrony Narodowej, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, resort infrastruktury i budownictwa czy takie podmioty jak Urząd Lotnictwa Cywilnego, Urząd Dozoru Technicznego, Polska Agencja Żeglugi Powietrznej czy w ramach wspierania instrumentów finansowych: Bank Gospodarstwa Krajowego oraz Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.




Podkreślić należy, że program często kojarzony jest z dronami, jednak nie dotyczy tylko pojazdów bezzałogowych. To także budowa infrastruktury, istotnej dla rozwoju tego obszaru, gospodarki cyfrowej, przetwarzania danych. - Po wstępnej analizie i skupieniu się na tym, aby program miał sens gospodarczy, doszliśmy do wniosku, że należy zbudować infrastrukturę i rola państwa jest tutaj nieodzowna. Firmy nie są w stanie zapewnić dróg do obsługi bezzałogowców - uważa Małgorzata Darowska, manager Programu Technologie Autonomiczne.
 
Końcowym efektem realizacji koncepcji „Żwirki i Wigury" ma być budowa całej infrastruktury „autostrad" potrzebnych do obsługi dronów. Szczególnie, gdy ich liczba w Polsce będzie regularnie rosnąć – wtedy nie tylko będą potrzebne drogi, ale i ścisłe regulacje, być może także w postaci kodeksu dobrych praktyk.

Program ma dzielić się na IV „podprogramy": z zakresu zarządzania przestrzenią, systemów specjalistycznych, ośrodków monitorowania oraz centrów kompetencji.
 
Istotnym zagadnieniem jest kwestia bezpieczeństwa. Tyle, że póki co w tym zakresie nie jest źle: świadczy o tym liczba incydentów z udziałem dronów. W całej Unii Europejskiej było ich 1200, podczas gdy w Polsce zaledwie 3. PFR podkreśla, że w tym zakresie Polska ma dobre doświadczenia i technologie, które warto rozwijać, ale samo zarządzanie to dopiero początek budowy całego systemu.
 
To wyjątkowy rynek także pod jeszcze jednym względem: jak żaden inny jego organizacja polega na samokontroli - jeśli jakiś użytkownik na przykład lata na zakazanym terenie, natychmiast zostanie wychwycony przez innych użytkowników, tworzących swoiste społeczności, którzy skupiają się na grupach i forach. To umożliwia także m.in. aplikacja DroneRadar, która zawiera instrukcje postępowania i mapę - tym samym można sprawdzić, gdzie latanie jest dozwolone lub zakazane oraz umożliwia komunikację pomiędzy użytkownikami.

Cele programu
Celem programu ma być budowa ekosystemu dla użytkowników dronów, zapewnienie bezpieczeństwa lotów, prawidłowego pozyskiwania i przetwarzania danych oraz w efekcie: rozwój branży. Do tego potrzebne są pilotaże, które umożliwią nie tylko wsparcie obecnych już na rynku firm, ale także otworzą możliwości zaistnienia na rynku dla start-upów. Luka technologiczna wciąż jest bowiem olbrzymia, co zapewnia warunki do stworzenia wielu innowacyjnych projektów.
 
Dyrekcja PFR podkreśla również, że branża dronowa ma olbrzymi potencjał eksportowy: chodzi nie tylko o kraje Europy Zachodniej, które tę gałąź gospodarki – nie ma co ukrywać – rozwinęły szybciej, ale także o Azję czy Afrykę. Ważnym aspektem pozostaje nadal edukacja: jeszcze kilka lat temu bezzałogowce wzbudzały raczej lęk społeczny niż zainteresowanie, co było związane z nową technologią, której wykorzystanie do celów komercyjnych wydawało się odległe o lata świetlne.
 
Rynek dronów to miejsca pracyKto w największym stopniu może być zainteresowany rozwojem tej branży? Wbrew pozorom, nie tylko instytucje państwowe i start-upy, ale także klienci korporacyjni, indywidualni czy firmy świadczące usługi transportowe, logistyczne, ubezpieczeniowe czy zajmujące się likwidacją szkód.
 
Olbrzymi potencjał tkwi w dronach także pod względem zapewniania miejsc pracy. Jeszcze kilka miesięcy temu tylko 4 tys. osób posiadało licencje pilotów z uprawnieniami do lotów komercyjnych - dziś jest to prawie 6 tys., a liczba ta dynamicznie rośnie.
 
Jak wskazują niektórzy, zawód operatora dronów stał się nie tylko „modny", ale uważany jest za "profesję przyszłości". Komisja Europejska w 2014 roku oszacowała, że w samej Unii Europejskiej będzie 150 tys. miejsc pracy związanych z biznesem dronowym. Dziś szacunki byłyby jeszcze lepsze. Przed Polskim Funduszem Rozwoju stoi wyzwanie: ktoś musi nie tylko skoordynować rosnącą w siłę branżę, ale też „dopilnować" kwestii bezpieczeństwa, infrastruktury i legislacji. Fundusz chwali się, że jeszcze 2-3 lata temu branża była bardzo rozdrobniona i raczej niechętna do współpracy. Powoli udaje się budować wzajemną synergię i mobilizować do budowania zjednoczonego rynku.
 
Wielkość rynku
Trudno na chwilę obecną jednoznacznie ocenić wielkość rynku bezzałogowców w Polsce. Pod koniec 2015 roku szacowano go na podstawie przychodów 288 firm, które wynosiły ok. 203 mln złotych. Skala globalna robi jeszcze większe wrażenie: w 2015 roku firma doradcza PwC oceniła potencjał światowego rynku na ponad 127 mld dolarów.

 

http://superbiz.se.pl/wiadomosci-biz/polska-podbije-branze-dronowa-ma-w-tym-pomoc-polski-fundusz-rozwoju_1022248.html

 tekst źródłowy