Białystok stawia na lotnisko. „Unikniemy błędów Radomia”

Niebawem Białystok wybierze firmę, która zbuduje w mieście port lotniczy z prawdziwego zdarzenia. Władze miasta uspokajają – to nie będzie kolejna „przestrzelona” inwestycja, jakich w Polsce pełno. - To nie będzie klasyczne lotnisko osobowe, z terminalem dla pasażerów i odprawą, podobne do lotniska w Poznaniu czy Krakowie. Nie mówiąc o Warszawie. Chodzi nam o lotnisko z tzw. ograniczoną certyfikacją.
Będą tam lądować samoloty o pojemności do 50 pasażerów i mające zasięg od półtora do dwóch tysięcy kilometrów – wyjaśnia Urszula Mirończuk, rzecznik prasowy magistratu.
fot. Port Lotniczy Radom

Skromna inwestycja 

Takie samoloty będą w stanie dolecieć do wszystkich europejskich stolic. Lotnisko będzie publiczne, więc każdy, kto będzie spełniał kryteria, otrzyma zgodę na lądowanie. Ale władze miasta nie nastawiają się na regularne połączenia i tanie linie. Urzędnicy przekonują, że nie powtórzy się u nich sytuacja z lotniska z Radomiu, które świeci pustkami. Przede wszystkim – inwestycja w Białymstoku będzie znacznie skromniejsza.

Kilka lat temu samorząd wojewódzki planował budowę klasycznego portu lotniczego pod Białymstokiem. Inwestycja miała być realizowana z Regionalnego Programu Operacyjnego. Pojawiły się jednak problemy z decyzją środowiskową i lokalizacją. Samorząd wojewódzki wycofał się z tych pomysłów. Plan magistratu idzie w inną stronę. 

Lotnisko w Krywlanach (dzielnica Białegostoku) już istnieje. Znajdziemy tam trawiasty pas startowy. Betonowa droga startowa istnieje, ale jest nieczynna. Z lotniska korzysta głównie Aeroklub Białostocki. Startują tam i lądują szybowce i małe samoloty. Pomysł prezydenta miasta jest taki, żeby rozebrać istniejący pas startowy, zbudować nowy o długości 1350 metrów, do tego zainwestować w niezbędną infrastrukturę. Efektem ma być lotnisko ograniczonej certyfikacji. Idealne dla powietrznych taksówek i samolotów mieszczących maksymalnie pięćdziesiąt osób. Ale bez terminalu pasażerskiego i hangaru. 

Miasto pokrywa koszty budowy. Aeroklub odpowiedzialny będzie za zdobycie wszelkich pozwoleń i funkcjonowanie lotniska, a także podpisywanie umów z operatorami, którzy chcieliby współpracować z białostockim portem.

– Mamy już wszystkie pozwolenia i dokumentację. Jesteśmy w trakcie przetargu na wybór wykonawcy – opowiada Urszula Mirończuk. W budżecie miasta zarezerwowano na ten cel nieco ponad 31 milionów złotych. Nie jest to więc potężna inwestycja.

Nastawieni na biznes 


Po co w ogóle Białystokowi lotnisko? – Od lat zabiegał o to podlaski biznes. Przedsiębiorcy postrzegają możliwość szybkiego przelotu jako okazję do nawiązania lepszych kontaktów biznesowych. Poza tym – jeśli duży inwestor szuka miejsca na nową inwestycję, to sprawdza, czy dana lokalizacja spełnia określone parametry. Zazwyczaj pojawia się pytanie, czy jest możliwość transportu drogą lotniczą. Jak na razie Białystok w tym punkcie przegrywa – tłumaczy rzeczniczka magistratu.

– Jeśli zarząd firmy będzie znajdować się w innej części Polski czy Europy, to dzięki naszemu portowi będzie mógł szybko przelecieć na wizytę do biura w Białymstoku. Wiemy, że jest grupa mieszkańców, którzy chcą korzystać z powietrznych taksówek. Jesteśmy też zainteresowani bardziej regularnymi lotami. Ale główne znaczenie portu to biznes – dodaje.

Inną możliwością są loty turystyczne. Możliwe, że firmy turystyczne będą zainteresowane lotami czarterowymi z Białegostoku dla grup po pięćdziesiąt lub mniej osób. Lotnisko daje im taką szansę.

Istnieje także możliwość rozbudowy portu, ale wyjściowe plany są skromne. Władze miast tłumaczą – nie chcemy przeinwestować. Tym bardziej, że trwają intensywne prace przy budowie trasy ekspresowej S8 z Warszawy do Białegostoku. Po zakończeniu realizacji wszystkich odcinków podróż między Podlasiem a Warszawą skróci się do półtorej godziny. To oznacza, że transport lotniczy do stolicy z lotniska w Krywlanach będzie nieopłacalny. 


http://www.rynek-lotniczy.pl/wiadomosci/bialystok-stawia-na-lotnisko-unikniemy-bledow-radomia-2118.html




tekst źródłowy